Wspomnienia Stanu Wojennego z 13.12.1981- zatrzymanie
Był grudzień trzynastego 1981 roku. Pechowy dzień dla ponad 100 osób zamordowanych przez funkcjonariuszy milicji i Służ Bezpieczeństwa. Rozpacz matek, ojców, żon, mężów i dzieci była powszechna, ale nie tylko z powodu śmierci niektórych. Powodem było również zniknięcie kilkudziesięciu tysięcy osób aresztowanych bądź internowanych, pośród których był on - Tomasz Polewko, 24 - letni absolwent Akademii Ekonomicznej im. Karola Adamieckiego w Katowicach. Byłem członkiem Niezależnego Zrzeszenia Studentów działającym legalnie na tej uczelni której rektorem był późniejszy Premier Zbigniew Messner. Wspólnie z Panią Marią Turkowską –Luty i innymi osobami z Rady Programowej Wszechnicy Górnośląskiej organizowaliśmy wykłady na śląskich uczelniach . Na te wykłady przyjeżdżali działacze polityczni, historycy, socjologowie a także wydawcy i nie zapomnę tych tłumów ludzi na tych spotkaniach. Robotnicy, studenci, pracownicy naukowi i zwykli obywatele słuchali i pochłaniali wszystko. Byłem odpowiedzialny za przygotowanie sali, nagłośnienia, transportu prelegenta i uczestniczenia w posiedzeniach Rady Programowej Wszechnicy Górnośląskiej . Dodatkowo udzielałem się w Solidarności Huty Katowice której siedziba się mieściła w Katowicach na ulicy Stalmacha. Moja uczelnia była znana jako siedlisko „czerwonych” a za sprawą ówczesnego Rektora Zbigniewa Messnera wszystkie działania Solidarności na tej uczelni i NZS były mocno ograniczone i cenzurowane. Dopiero w X i XI 1981 roku wybuchł strajk okupacyjny studentów który trwał o ile pamiętam 1,5 miesiąca. Sytuacja w kraju od 31.03.1981 / wydarzeń w Bydgoszczy/ była coraz bardziej napięta i wszyscy zdawali sobie sprawę że musi nastąpić starcie Solidarności z rządem i KC oraz Ministrem Obrony Wojciechem Jaruzelskim. Ale nikt nie przypuszczał , że 13 grudnia zostanie ogłoszony stan wojenny. Każdy był przeświadczony że Solidarność i Niezależne Zrzeszenie Studentów i Solidarność Rolników Indywidualnych dysponuje dostateczną siłą, że władza będzie nękać , straszyć i prowokować ale w końcu dojdzie do porozumienia. Podczas strajku studenckiego na Akademii Ekonomicznej byłem okresowo obecny i organizowałem wykłady . Dodawałem otuchy i wspierałem moich kolegów , bo już 15.10.1981 obroniłem pracę magisterską a od 19.10.1981 rozpocząłem pracę w PPHU „Wuteh” w Katowicach. Ale wtedy zdawałem sobie sprawę z zagrożenia przy przedłużającym się strajku . Przecież 80% studentów AE w Katowicach to były dziewczyny i nie chciałem myśleć co by się stało gdyby użyto wobec nich siły. Moje ostatnie wystąpienie na auli do studentów strajkujących było apelem o zakończeniu strajku bo sprawy i tak się rozgrywały na górze i miałem na uwadze bezpieczeństwo studentów. Pamiętam , ze o ile kto się nie zgadzał z tym to niech dołączy do strajku na Uniwersytecie Śląskim Wydziału Prawa lub Wydziału Nauk Społecznych. I tak się stało. Ponieważ ostatnie 2 tygodnie przed wprowadzeniem stanu wojennego były bardzo meczące: a to za sprawą wyjazdów służbowych , narad na uczelni i ustaleniami Rady Programowej Wszechnicy Górnośląskiej postanowiłem spędzić weekend z dziewczyną Romą z 12/13 grudnia w Schronisku studenckim w Szczyrku-Biłej. Było około 30 osób i oczywiście bawiliśmy się, śpiewali piosenki studenckie , piliśmy piwo bądź gorzałkę. Nikt nie przewidywał że to jest ostatni dzień pokoju , że jutro gdy się obudzimy będzie już wojna z narodem. Pamiętam tylko , że ktoś włączył rano radio i mówił że nie ma zasięgu by później gdzieś około 10.00 rano usłyszał komunikat WRON i głos Jaruzelskiego ogłaszającego wszystkim komunikat o wprowadzeniu stanu wojennego. Wszystkich ta wiadomość zmroziła i każdy pytał co będzie teraz a wszyscy chcieli jak najszybciej wracać do domu. Wsiadłem razem z dziewczyną do pociągu osobowego do Katowic. I chyba byłem około 15.00 na dworcu w Katowicach. Pamiętam dzwoniłem do domu z aparatu telefonicznego z dworca / to pamiętam jeszcze były czynne/ a mój Ojciec powiedział mi tylko żebym szybko wracał do domu i że byli po mnie o 1.30 w nocy funkcjonariusze . Trochę mnie to zmroziło i pożegnałem się z Romą i poszedłem na piechotę do domu na ulicę Poniatowskiego / około 10 minut na piechotę/
Rodzice byli smutni i przerażeni. Okazało się że około 4 funkcjonariuszy o 1.30 w nocy gwałtownie dzwonili na domofon i żądali otwarcia. Mój Ojciec powiedział że o takiej porze nikt nie powinien przychodzić domu na co jeden z nich powiedział że wprowadzono Stan Wojenny i wszelkie prawa obywatelskie zostały zniesione a następnie zapytał gdzie jest syn czyli ja. Na co zgodnie z prawdą powiedzieli rodzice że mnie nie ma i że wyjechałem na weekend. Oni kazali zaprowadzić się do pokoju gdzie moje łóżko zakazując zapalenia światła. Świecili latarkami nawet pod łóżkiem i przechodzili po wszystkich pokojach , łazience i ubikacji. Kazali się mi stawić na Komendę Wojewódzką Milicji w Katowicach przy ulicy Lompy. Dziwiło mnie to że nie przyszli jeszcze raz później , ale później zrozumiałem po czasie że naprzeciwko było mieszkanie operacyjne milicji i cały czas miałem ogon a w pracy kontrolował mnie szef / współpracownik UB / . Najprawdopodobniej chcieli mnie złapać na przenoszeniu ulotek lub innych działaniach aby dać mi sankcje. To wszystko stało się jasne po latach gdy dostałem swoją teczkę operacyjną zatytułowaną „Aktywista”. W poniedziałek poszedłem do pracy wywołując konsternację u szefa bo wszyscy byli przekonani że zostałem zatrzymany. W tych dniach po wprowadzeniu stanu wojennego nikt nie myślał o pracy tylko każdy myślał o swoich bliskich, kolegach , strajkach i co będzie dalej. Ja sam myślałem co mam zrobić czy się ukrywać czy skorzystać z wezwania do wojska do Elbląga jednostki Kwatermistrzowskiej. Pamiętam że poszedłem do znanego Adwokata – obrońcy w sprawach politycznych Kurcyusza i Duszpasterza Akademickiego Oscara Thomasa. Oni radzili mi bym poszedł na Komendę Milicji na Lompy. Ja postanowiłem uciec przed Ubecją zgłaszając się do WKU chyba 15.12.1981. Dostałem bilet i przydział na koniec grudnia 1981 i zadowolony poszedłem do domu. I poszedłem 16.12.1981 roku na Komendę Wojewódzką w Katowicach na ulicy Lompy.”tzw. Pentagon”. Tam czekałem najpierw kilka godzin tzw. „zmiękczenie pacjenta” I około 12.00 / a byłem o 8.00 rano/ poproszono mnie na górę. Dano mi kartkę papieru i żądano abym pisał co robiłem we Wszechnicy Górnośląskiej i jaką miałem rolę w Radzie Programowej , kto należał do KORU i KPN ze studentów , kto przynosił materiały tych organizacji do siedziby NZS . Napisałem tylko pamiętam, że zabezpieczałem salę , kupowałem kwiaty , zabezpieczałem przewóz prelegenta i inne sprawy techniczne. Przesłuchujący a było ich 2 stwierdzili że tylko sobie szkodzę , a w dodatku nie rozumieją jak mogłem działać przeciwko własnemu krajowi gdy mój brat który służył w wojsku na Okęciu był oddany Ojczyźnie a ja tylko mogę jemu zaszkodzić w karierze zawodowej. Następnie kazano mi pisać lojalkę że nie będę działał przeciwko Polsce Ludowej. Ja odmówiłem , że nie mogę czegoś takiego napisać bo to by znaczyło, że wszystko co robiłem do 13.12.1981 było niezgodne z prawem a przecież Solidarność i NZS były legalnymi organizacjami działającymi zgodnie z prawem. Na koniec powiedziano mi że mam się zastanowić bo święta się zbliżają a mam się stawić 23.12.1981 znowu o 8 rano. Zabrzmiało to złowrogo , że jeśli nie zrobię tego co mi każą to niestety zostanę pozbawiony wolności. Pamiętam , że jeszcze chyba 22.12.1981 spotkałem się z koleżanką – studentką AE w Katowicach / pisała do pisma studenckiego „Marchołt”. Rozmawialiśmy o tych 15 miesiącach Festiwalu Wolności i moich planach . Ja tylko powiedziałem , że chyba 23.12.1981 po wizycie na Komendzie Wojewódzkiej Policji na Lompy już nie wrócę do domu.
I nadszedł ten dzień 23.12.1981 i o godzinie 8 rano stawiłem się w tej Komendzie i ponownie po chyba 3 godzinach oczekiwania kazano mi iść do pokoju funkcjonariusza UB. I od razu zadano mi pytanie czy podpiszę lojalkę o wstrzymaniu się od jakichkolwiek działań przeciwko Socjalistycznej Ojczyźnie. Dano kartkę papieru i kazano mi napisać to oświadczenie i żebym się dobrze zastanowił bo idą Święta. Następnie funkcjonariusz UB wyszedł z pokoju. Ja siedziałem przy stole z długopisem a przede mną czyste kartki papieru. I zacząłem pisać , że działając w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów i Solidarności nie działałem nigdy przeciw Państwu Polskiemu a wszystko co robiłem było zgodne z obowiązującym prawem. Oczywiście zanim to nastąpiło wcześniej napisałem chyba 2 wersje i wszystkie później potargałem i włożyłem do spodni, co miało później pewne konsekwencje. Po około 15 minut przyszedł funkcjonariusz UB i wziął ode mnie kartkę i przeczytał i zadał mi pytanie czy to wszystko? Ja odpowiedziałem że napisałem prawdę i on wówczas skoro tak to jesteś zatrzymany i będziesz decyzją o internowaniu przewieziony do obozu dla Internowanych.
cz.1 wspomnień o stanie wojennym 13.12.1981 roku
©Państwowe Biuro Projektów Wizualnych 2025